wtorek, 11 sierpnia 2015
| prolog |
8.03.2014
Oslo
Jæger to zdecydowanie najlepszy klub w Oslo. Zawsze dobra muzyka, dobre przekąski i przede wszystkim dobre drinki. Nie bywam tu często, ale jeśli jest się w Oslo, to aż grzech tu nie wpaść. A dziś jest zdecydowanie dobra okazja – 25. urodziny mojej starszej siostry Lise. Na szczęście wielki rodzinny obiad czeka nas dopiero jutro. Dziś mamy babską noc: szalejemy z dala od domu, tańcząc do rana i sącząc n-tą Margaritę. To znaczy... nie do końca.
- Za spotkanie! Sto lat staruszko – wrzeszczę podekscytowana i stukam kieliszkiem o kieliszek siostry, a następnie zeruję swoją resztkę. Nie muszę nawet wołać kelnera, który zauważywszy nasze tempo, łapie za shaker i decyduje się po raz kolejny wypełnić mój kieliszek do pełna. Zdaje się, że mój głos przykuwa uwagę kilku osób siedzących niedaleko. Obracam się delikatnie w prawo, gdzie kątem oka zauważam grupkę chłopaków w moim wieku, może trochę starszych. Wyglądają w miarę fajnie, ale alkohol, mimo że wypity w sporych ilościach, nie potrafi do końca przełamać mojej bariery nieśmiałości, dlatego szybko odwracam wzrok. Zadowolona, zeskakuję z krzesełka umiejscowionego tuż przy barze, unosząc drinka do góry i zaczynam śpiewać – Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje naaaaam!
Oczy Lise natychmiastowo przybierają rozmiar 20 koron norweskich, ale pomimo zdezorientowania, stara mi się wtórować, co chwila wybijając rytm swoim klaskaniem. Jakby na to nie patrzeć, idzie nam całkiem nieźle.
Po skończonym przedstawieniu obie zanosimy się śmiechem, ściskając się mocno. Już trzeci raz dziś zabieram się do składania życzeń brunetce, ale dosłownie w tym samym momencie przerywa mi donośny chór męski. – Jeszcze raz, jeszcze raz, niech żyje, żyje naaaaam, niech żyje nam!
Obie od razu się odwracamy, wyraźnie skrzywione, że ktoś wkroczył w tak ważnej chwili. Przed nami, jakby w jakiś magiczny sposób, wyrasta grupa dziewięciu chłopaków – jak się okazuje tych samych, którzy jakieś 5 minut temu obserwowali moje wystąpienie – Sto lat to za mało, sto lat to za mało...
Moją uwagę przykuwa wysoki, dobrze zbudowany brunet, który zdaje się dowodzić „paczką”, a zaraz po nim niebieskooki blondyn. Ten stoi raczej z boku, podśpiewując, jednak całą uwagę skupia na mojej sylwetce, co znacznie mnie peszy. Pomimo tego, nie odwracam spojrzenia.
Lise jest wyraźnie zadowolona i zaczyna śpiewać razem z nimi: przecież mamy się dziś dobrze bawić.
- Podejrzewam, że nie obrażą się panie, jeśli dołączymy do świętowania? – brunet w końcu zbiera się na odwagę i zagaduje, niepostrzeżenie odsuwając jedno z krzeseł i spoglądając wyczekująco na jubilatkę. Ta waha się odrobinę, w myślach licząc na moją pomoc, lecz ostatecznie ulega i zaprasza gestem dłoni bliżej siebie. Zapowiada się długa noc.
Jakąś godzinę i kilka kolejek później jestem już mocno wstawiona. Stwierdzam to po tym, kiedy cholernie bawi mnie chłopak (też co najmniej pijany), który próbuje zrobić jaskółkę na środku parkietu. Chłopcy, którzy się do nas przysiedli, okazali się być zarówno gadułami, jak i dobrymi kompanami do picia. A ja myślałam, że mam mocną głowę.
Opieram łokcie na blacie i zamykam na moment oczy, zostawiając Lise na trochę samą. Jak za chwilę zauważam, dziewczynie bardzo przypadło do gustu nowe towarzystwo. Właśnie odchyla głowę zanosząc się dźwięcznym śmiechem. Uśmiecham się pod nosem, podejrzewając, że nie jestem jej teraz bardzo potrzebna.
- Boom – z rozmyślań wyrywa mnie czyjś głos. Odwracam się w stronę mówcy, rozpoznając wcześniej świdrującego mnie wzrokiem blondyna. Marszczę brwi, spoglądając, jak przesuwa w moją stronę kieliszek z mocno niebieskim płynem. Kamikadze. Teraz, już nieco pewniejsza siebie, łapię kieliszek i bez wahania wlewam jego zawartość do gardła. Chłopak tłumi śmiech i robi to samo. Nawet nie wiem jakim cudem tak szybko znajdujemy się na parkiecie. Teraz mam okazję mu się przyjrzeć. Jego oczy są okolone jasnymi rzęsami, włosy muśnięte żelem. Ma śmieszny spiczasty nos.
Jezu, te oczy. Błękitna głębia zdaje się nie mieć końca.
Tańczymy razem przez kilka kolejnych piosenek i chyba oboje zauważamy, że fajnie nam mija czas razem. Wymieniamy swoje opinie odnośnie Jæger’a i innych miejscowych klubów i restauracyjek. Ciekawi mnie to, czy też czuje ten miły dreszcz, gdy taksuje mnie spojrzeniem. W pewnym momencie DJ puszcza wolnego z dedykacją dla jakiejś pary z dziesięcioletnim stażem, a ja – przeanalizowawszy, że atmosfera między nami zaczyna się robić gorąca, nieśmiało stawiam krok do tyłu i spuszczam wzrok. Nie chciałabym dopuścić do niepotrzebnych scen, które są chlebem powszednim wszelkich imprez zakrapianych wysokoprocentowym alkoholem. Wzdycham cicho.
- Emm, pójdę sprawdzić, co z siostrą – odpowiadam w końcu. Zakładam pasmo włosów za ucho, zdając sobie sprawę, że stchórzyłam.
- Jasne – odpowiada ciepło, a na jego usta wskakuje uśmiech – Będę czekał przy stoliku z chłopakami.
Przytakuję lekko, po czym odwracam się i szukam telefonu w swojej kopertówce. Kątem oka widzę, jak mój nowopoznany kolega dołącza do przyjaciół i zamawia kolejny zestaw shotów. Przedzieram się przez tłum ludzi i wybieram numer do Lise. Znajduję ją w toalecie, gdzie poprawia makijaż. Pełna ekscytacji opowiadam jej o uroczym blondynie, z którym spędziłam ostatnią godzinę.
- Jak mogłaś? – siostra teatralnie przewraca oczami – Sama przed chwilą powiedziałaś, że miał fajne usta. Zresztą sama widziałam – kręci głową niezadowolona, usilnie szukając szminki w kosmetyczce.
- Lise! – udaję oburzoną i szturcham ją dłonią w ramię. – Przecież wiesz, że taka nie jestem.
- Wiem – kiwa głową – ale to nie znaczy, że nie możesz tam teraz wrócić i dać mu swojego numeru – brunetka patrzy na mnie pouczająco. Mimo wszystkich Margarit i kolejek, jakie dziś spożyłyśmy, czuję, że mówi serio – No? Długo jeszcze będę czekać?
Poddaję się. Lise znów ma rację. Mówię tylko bezgłośnie „kiedyś Cię zabiję” i wychodzę z łazienki, w myślach układając scenariusze kolejnej rozmowy z... No właśnie, nawet się sobie nie przedstawiliśmy. Dlatego trzeba to natychmiast zmienić. Znów wpadam w tłum na parkiecie i przepychając się łokciami, próbuję przedostać się bliżej. Przystaję jeszcze na moment, przeczesuję palcami idealnie wyprostowane włosy, wygładzam dłońmi sukienkę i skupiam wzrok na barze.
Jak wielkie jest moje zdziwienie, gdy nie widzę niczego, prócz dziewięciu pustych krzesełek.
_____
No i jest prolog :) Witam Was wszystkich w ten parny dzień. Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie Wam do gustu. Nie pisałam już spory czas, ale teraz po pobycie w Wiśle na LGP wróciłam naweniona, także będzie się działo :D
Będzie mi niezmiernie miło, jeśli po przeczytaniu zostawicie jakiś komentarz - to na pewno zmotywuje mnie do dalszego pisania. Mile widziana szczera krytyka.
Pozdrawiam i do zobaczenia wkrótce :)
Gabs x
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2/10
OdpowiedzUsuńwiem, że liczysz na więcej :*
UsuńOczy w kolorze kamikadze haha :D Pozdrawiam cieplutko, czekam na pierwszy rozdział :*
OdpowiedzUsuńNie wpadłabym na to!!! :D ale to chyba jakieś przeznaczenie, podświadomie to napisałam :D w każdym razie jesteś genialna <3 Twój mężczyzna za to ma oczy w kolorze whiskey z cola! :D
Usuńjuż się pisze, ale na razie się męczę z upałami :/ :D
Jestem pod wrażeniem! Bardzo zszokowała mnie sama końcówka prologu, której kompletnie się nie spodziewałam. Mam nadzieję, że rozdziały będą równie ciekawe jak sam prolog. Pozdrawiam! :) Pozostawiam oczywiście pozytywną opinię.
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3
UsuńChociaż, to tylko prolog i to krótki, a upały sprawiły że mój mózg wyprował to wiem, że zostaje :P Bo Anders :D Blog leci do obserwowanych i liczę szybko na jakieś nowości :D
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie
my-wild-one.blogspot.com
Bardzo mi miło! :) Rozdziały na pewno będą dłuższe, prolog miał na celu zainteresować (tak, Andersem też :P) i wywołać u czytelnika: o nie, już koniec i to w takim momencie, haha :D
UsuńDziękuję bardzo, już wpadam do Ciebie :*
Heej, jestem! :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, więc zostaję na pewno. :D
Tak na wstępie to chyba kojarzę Cię z Wisły, chyba siedziałyśmy w tym samym sektorze. :D
Wracając do prologu.
Urodziny siostry zawsze dobry powód do picia i jak widać do poznania przystojnego blondyna. :D Ale miło z ich strony, że przyłączyli się do świętowania - w grupie zawsze raźniej, ale ta końcówka to mnie zaskoczyła :o Myślałam, że o, podejdzie do niego weźmie numer i już po sprawie, a jednak to będzie trudniejsze.. Mam nadzieję, ze szybko odnajdzie swojego kompana do picia! :DD
Czekam na następny i mam nadzieję, że poinformujesz ;>
Buziaki, weny :*
mielismy-zapomniec.blogspot.com
I tak oglądając Twój profil pozdrawiam również z Uniwersytetu Wrocławskiego, haha :))
UsuńHej, miło poznać! :* Oja oja, serio? :D Siedziałam w A3 i piszczałam jak Nory skakały haha :D
UsuńNo proszę, jaki ten świat jest mały :D Co prawda ja dopiero zaczynam od października, ale już się nie mogę doczekać, no i jakby coś to widzę, że nawet mam koleżankę do pogadania o skokach na uczelni, więc super :>
A co do prologu to musiałam haha :D Wiedziałam, że każdego to zwali z nóg :D Ale tak, odnajdzie kompana i to nawet szybciej, niż myślisz :D
Oczywiście, żę będę informować i zaraz wpadam do Ciebie :*
Zaprosiłaś, więc jestem. I zostaję! :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się twój styl pisania. Naprawdę przyjemnie się wszystko czyta. No i Anders w obsadzie, więc czego chcieć więcej? ^^
Jestem ciekawa, jak dalej rozwinie się ta historia, bo pewnie sporo się wydarzy :)
Mogłabyś informować mnie o nowościach? Byłabym wdzięczna :)
Dużo weny i buziaki :**
PS. Zapraszam w wolnej chwili także do siebie, jeśli masz ochotę :)
Witam! :> Dziękuję bardzo, to miłe i od razu nakręca do dalszego pisania :D
UsuńAch ten Anders, nieprzewidywalny będzie :D
Pewnie, jak tylko coś zlepię w te okrutne upały, na pewno dam znać :D Twojego bloga już zaczęłam, ale jak skończę 12-stkę to się wypowiem ;)
Pozdrawiam! :*
Witaj, Kochana. ;*
OdpowiedzUsuńZostawiłaś u mnie link do Twojego opowiadania, tak więc przybywam! ;)
Powiem Ci szczerze, że naprawdę urzekłaś mnie tym prologiem.
Przyznam się bez bicia, że nie jestem jakąś specjalną fanką Norwegów, lecz mimo to postanowiłam się przełamać, bo nie ma co segregować opowiadań, prawda? Jeśli są dobre, nieważne jak nazywa się główny bohater. Tak jak wspomniałam- przełamałam się i wcale tego nie żałuję. Prolog był dopracowany tak dokładnie, że zupełnie nie ma się do czego przyczepić. Widać, że dobrze przemyślałaś sobie co i jak. Świetnie! ♥
Dzięki temu Twój koncept na Twe opowiadanie będzie jeszcze lepszy!
Urzekłaś mnie. Czuję, że czeka mnie wiele, wiele wspaniałych chwil spędzonych z Twoim opowiadaniem.
Zostaję już do końca.
Proszę, informuj mnie na bieżąco. ;D
Buźka. ;*
jeju, jak mi się ciepło na serduszku zrobiło :>
Usuńcieszę się, że zainteresowałam pomimo tego, że Norwegowie nie są Twoim ulubionym teamem :D
ja też mam taką nadzieję i wierzę, że w następnych rozdziałach nie zawiodę :)
będę informować i na pewno przeczytam wszystko, co mi piszecie, tylko po prostu nie wyrabiam się z czasem :D
Zaprosiłaś = jestem :*
OdpowiedzUsuńJuż mi się bardzo podoba :*
Zostaje :*
Bardzo Cię proszę o informowanie mnie o nowych rozdziałach tutaj :
http://skispringenistmeineliebe.blogspot.com/?m=1
Mam nadzieję,że do mnie także zajrzysz i wyrazisz swoją opinie na temat całokształtu bloga i rozdziałów :*
Pozdrowionka i weny życzę :*
Gabi
dziękuję bardzo :* oczywiście, że zajrzę, tylko nadrobię swoje zaległości wszędzie :)
UsuńJestem :)))
OdpowiedzUsuńProlog jest genialny ;)
No a przez to historia będzie równie genialna ;) jestem tego pewna :)))
Bardzo mi się podoba, no i jest Anders :D
Mogłabyś mnie informować o rozdziałach? :)
Będę bardzo wdzięczna ;)
Pozdrawiam ;)
Buziaki ;*
Ps.: zapraszam też do siebie ;)
Dziękuję! :* Miałam mieszanie uczucia, co do tego prologu, bo pewnego wieczoru dostałam olśnienia i pisałam do późna w nocy, zastanawiając się, czy to wgl ma sens :D Ale dzięki komentarzom jestem mega pozytywnie nastawiona :)
UsuńBędę informować, również pozdrawiam i do usłyszenia na Twoim blogu ;)
Bardzo ciekawy prolog. Jednak zakończenie. Kompletnie wybiło mnie z rytmu. Jednakże chętnie będę czytać ;*
OdpowiedzUsuńBuziaki,
British Lady ♡
Haha, gdyby nie ta nieszczęsna końcówka, to by było o wiele za łatwo :D a tak to się pokićkało i teraz konfrontacja jest nieunikniona :D
UsuńDziękuję za miłe słowa i pozdrawiam!
Jestem i ja :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się naprawdę interesująco bo czytając Twój komentarz "Czy przypadkowe spotkanie w barze.." to nastawiałam się raczej na typowe "Ona była królową imprez/dziewczyna topiąca problemy w kieliszku i On - rycerz abstynent" xD Mile mnie zaskoczyłaś, czekam na więcej! :**
A jednak! :D Po tym jak usłyszałam, że po jednym z konkursów Fannis chodził po stołach, stwierdziłam: ooo proszę bardzo, taki imprezowicz :D trzeba to wykorzystać :D
UsuńW takim razie do usłyszenia! :*
Buźka! :)
Zaprosiłaś więc jestem ;) Prolog bardzo mi się podoba, lekko się czyta no i od razu widać, że talent jest ;) Historia też wydaje się ciekawa, dlatego zostaję i czekam na rozdział pierwszy ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Ojej, dziękuję! Ja tak szczerze to jestem wobec swojego pisania baaaardzo krytyczna, ale czytając te wszystkie komentarze to wierzę, że jednak tak źle nie jest :)
UsuńDo usłyszenia w takim razie :>
Tak, tak, TAK!
OdpowiedzUsuńMasz już stałą czytelniczkę. Będę czytać i komentować, a Ty mnie jeszcze będziesz miała dosyć xD
Nareszcie idealne wręcz opowiadanie z moim ulubionym skoczkiem. Czekam na więcej!
Pozdrawiam :* x
Haha! Może nie będę... ;) Urosłam o 5cm z tej dumy z siebie! :D Bardzo się cieszę na takie miłe słowa! <3
UsuńObiecuję, że będzie dużo więcej :>
Zaprosiłaś więc jestem. Może trochę zajęło mi pojawienie się tutaj,za co bardzo przepraszam.
OdpowiedzUsuńProlog IDEALNY! Zakochałam się w tym opowiadaniu po przeczytaniu prologu i zaglądnięciu w zakładkę "bohaterowie". Anders i ogólnie Norwegowie. *.*
Świetna końcówka!
Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę.
Pozdrawiam i przepraszam za niezbyt ogarnięty komentarz.
Jeśli byłaby taka możliwość to informowała byś mnie o nowościach?
Całuski. ❤
Dziękuję bardzo za miłe słowa i wierzę, że następne rozdziały Cię nie zawiodą :>
UsuńNa pewno poinformuję!
Buziaki! :*
Trafiłam tu wiedziona norweskim adresem bloga i ku mojemu zachwyceniu znalazłam tu Andersa. Jest jednym z moich ulubionych skoczków, więc z pewnością tu zostanę.
OdpowiedzUsuńCiekawy prolog. Bardzo ładne opisy no i interesująca fabuła. Urodziny siostry spędzone w najlepszym norweskim klubie to zawsze dobra okazja do poznania skoczków :D Miło z ich strony, że dołączyli do świętowania.
Heidi jest głupia, zgadzam się z jej siostrą. Jak można tak olać Fannisa (przyjmując, że to był Fanni, a nie inny skoczek)? Dobrze, że chociaż przekonała się do pomysłu z daniem mu numeru, szkoda, że za późno.
To w ogóle bardzo ciekawa sytuacja. Nie sądzę, że Anders powiedział, że poczeka przy stoliku, a później uciekł. Gdyby był zażenowany i pomyślał, że i tak mu z Heidi nic nie wyjdzie może i byłoby to możliwe, ale wtedy prawdopodobnie pozostałych ośmiu skoczków wciąż świetnie się by się bawiło. Obstawiam, że nagle znikąd pojawił się Stoeckl i wytargał swoich podopiecznych do hotelu, na trening (w środku nocy, na pewno xd) czy w jakieś inne miejsce :D
Blog oczywiście leci do obserwowanych, a ja wyczekuję ciągu dalszego.
Pozdrawiam gorąco :*
A przy okazji zapraszam do siebie, choć nie wiem, czy zainteresują Cię siatkarskie klimaty.
http://zostan-z-nami.blogspot.com/
Ojej, jak się miło czyta takie rozbudowane komentarze! :)
UsuńNo i oczywiście dziękuję za miłe słowa, to bardzo podbudowuje :> Cieszę się, że tematyka przypadła do gustu (no i oczywiście cudowny Fannemel) :)
Powiem Ci, że dobrze myślisz, ale oczywiście nie zdradzę nic i będziesz musiała cierpieć, dopóki nie będzie nowego rozdziału :P
A może i Cię zaskoczę - lubię, lubię i zaraz wpadnę :*
Również pozdrawiam :*
Było tak pięknie i romantycznie, mogło byc cudownie a tu bam puste stoliki, takiego obrotu spraw się nie spodziewałam :P
OdpowiedzUsuńTak wgl nie czytam o Norwegach, ale będę wpadać tu :)
Pozdrawiam J. :)
Obecna! :*
OdpowiedzUsuńWybacz mi spóźnienie, ale nie miałam czasu :(
Ciekawa historia i ciekawi bohaterowie :)
Końcówka prologu... epicka! :)
Wybacz mi ten beznadziejny komentarz, ale nie mam głowy do myślenia :(
Czekam na nowy rozdział.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :*
PS: Dodaję bloga do obserwowanych :)
Wow, tysięczne wyświetlenie moje! ~
OdpowiedzUsuńKobieto, moje słabości się odzywają :D Po pierwsze Anders. Po drugie czas teraźniejszy. Masz mnie.
OdpowiedzUsuńJaka gruba impreza, no nieźle. I towarzystwo też fajne. Szkoda, że Heidi nie zdążyła. Jak nienawidzę, tego, gdy ktoś niespodziewanie ucieka. Ciekawe jak się później spotkają.
Zostaję :)